W sobotę nadszedł dzień kiedy wszystko było trzeba dostarczyć.
Rano do fryzjera kwiaty do włosów, butonierki i bransoletka - miałam blisko więc zrobiłam sobie spacer, w czasie kiedy Mała miała drzemkę. Wracając od fryzjera zrobiłam zakupy (jak to dobra żona ;) ), zrobiłam śniadanko i zabraliśmy się za sprzątanie z mężem bo miałam jeszcze trochę czasu, żeby wszystko dostarczyć.
Na 13.30 byłam umówiona na dekorację samochodu, tak więc przed 13 pakowanie, przewijanie, karmienie i w drogę. Chwilę po wyjeździe przypomniało nam się, że nie mamy parasola. Szybko powrót do domu i jedziemy. Dojazd do samochodu nie był trudny, tym bardziej, że dostałam bardzo szczegółową instrukcję. Maluda zasnęła po drodze, więc staraliśmy się jej nie obudzić.Samochód z kierowcą już czekał, tak więc raz, dwa i zrobione. Czekałam jeszcze na Pana Młodego, który miał odebrać bukiet i swoją butonierkę i dostarczyć rozsadzenie gości.
Następnie jedziemy na salę do hotelu Barczyzna w Nekli. Pod samą salą ulewa i nawet dobrze się złożyło, bo zdążyłam dziecko nakarmić i jak skończyłam to przestało padać.
Nie zostało nic innego tylko zacząć wypakowywanie i dekoracja sali. Zaczęłam od stołu prezydialnego, później pozostałe stoły i na prośbę winietki, oraz czekoladki do rozłożenia. Miałam również, świece, jednak obsługa hotelu stwierdziła, że ich świece będą lepsze i miały być fioletowe, a ja miałam białe i mniejsze, które będzie trzeba wymieniać.
Wszystko załatwione więc szybko do samochodu, bo cierpliwość dziecka się już kończyła i chciałam zdążyć na ślub do kościoła, jednak jak spojrzałam na zegarek to niestety było już za późno, a musiałam jeszcze dziecko dokarmić. Po karmieniu zrobiło się jeszcze później i wiedziałam, że już nie zdążymy i ruszyliśmy do domu.
Z jednej strony dobrze bo po 4 godzinach spędzonych w samochodzie Maluda musiała się "wyżyć" na macie ;)
Zdjęcia dekoracji:
hotel Barczyzna w miejscowości Barczyzna, w gminie Nekla :)
OdpowiedzUsuń